0 opinii
2,5 godziny
20 osób
Okaleczone kamienice, podwórka studnie, handel z wózków, sklepy z galanterią metalową, 84 warsztaty samochodowe, słowem raj “prywaciarzy” – warszawski “Dziki Zachód”.
260 hektarów miasta u stóp Pałacu Kultury, wyrwa w planie idealnej, socjalistycznej stolicy. Dzielnica uważana po wojnie za niebezpieczną, pełną ciemnych zaułków i podrzędnych knajp ściągających typów spod ciemnej gwiazdy, tak doskonale opisanych w Złym Tyrmanda. Szukając ostańców przedwojennej zabudowy, pośród bloków z wielkiej płyty i nowoczesnych wieżowców przywołamy klimat dzielnicy długo opierającej się zmianom, a dziś poddawanej błyskawicznej transformacji.
Po ustaniu działań wojennych w Warszawie rozpoczęto jej szybką odbudowę. Nowe władze borykały się przede wszystkim z problemem niewystarczającej liczby mieszkań, co przyczyniło się do budowy wielu osiedli na obrzeżach miasta. Powojenne losy zapomnianego centrum biegły swoją drogą – właśnie w taki sposób powstała tzw. parterowa Marszałkowska i „Dziki Zachód”.
Na terenie Mirowa, na zachód od Pałacu Kultury, przez wiele lat po zakończeniu wojny, ludzie mieszkali w zniszczonych kamienicach i na gruzowiskach. Zapomniane przez władze miejsce, ze względu na prowizoryczne warunki życia mieszkańców, zaczęto nazywać Dzikim Zachodem. Pomimo lokalizacji w ścisłym centrum, nikogo nie dziwił koń zaprzęgnięty do pracy czy też pola ziemniaków i kapusty. W rozpadających się ruderach działały niewielkie warsztaty.
Jak wyglądał Dziki Zachód? Jakie były jego losy? Co można było na nim spotkać? Na te i wiele innych pytań dotyczących zapomnianej historii centrum Warszawy odpowie przewodnik warszawski Piotr Hummel.
Twój mail nie będzie wyświetlany na stronie.